Tak się złożyło, że w ostatnich tygodniach często zdarzało mi się rozmawiać z 'prawdziwymi’ Ślązakami, czyli mieszkańcami Rudy Śląskiej, Siemianowic, Chorzowa, Katowic i okolic. Wciąż bardzo im się u nas podoba, chętnie tu przyjeżdżają i odpoczywają, ciesząc oko i duszę przyrodą i atmosferą – co do tego generalnie bywaliśmy zgodni. Ciekawiej robiło się, kiedy zaczynali narzekać na coraz silniej odczuwane przez nich napięcie i niepewność związane z wpływem decyzji i działań władz centralnych na ich lokalną codzienność. Do rangi swego rodzaju symbolu urastały w szczególności plany odebrania generałowi Jerzemu Ziętkowi patronatu nad budowlami i obiektami infrastruktury miejskiej, o których budowie sam rozstrzygał albo tymi, które po prostu noszą jego imię, jak wielkie rondo w centrum Katowic. Z zainteresowaniem słuchałem różnych opinii, a ich większość dałaby się streścić w krótkim: „może najpierw sami coś dla ludzi zbudujecie, a dopiero potem będziecie zmieniać istniejące nazwy upamiętniające budowniczych z lat minionych, panowie z Warszawy?”. Niełatwo z tym polemizować…
Moje rozmyślania pobiegły jednak w innym kierunku, a mianowicie rond w ogóle, w szczególności rond cieszyńskich, które każdy ze zmotoryzowanych mieszkańców i odwiedzających miasto turystów i handlowców pokonuje na co dzień. Do głowy przyszła mi następująca myśl – proszę mnie poprawić, jeśli się mylę: prawie wszystkie ronda w okolicy, poza tym najnowszym(Bielska/Wiślańska), powstały, kiedy na stołkach ministerialnych zasiadali przedstawiciele poprzedniej ekipy rządzącej. A może jeszcze wcześniej? Pierwsze było to łączące Bielską i Kolejową, które oddano do użytku przecież już w 1997! Później kontrowersje – te zrozumiałe i te wydumane – budziło otwarcie chyba każdego następnego skrzyżowania z ruchem okrężnym, choć dziś niektóre ronda sprawiają wrażenie, jakby na swoich miejscach były od zawsze, prawda?
Faktem jest, że podwójne rondo przy Katowickiej, Pikiety, Hażlaskiej i Rudowskiej jest jedyne w swoim rodzaju i to niekoniecznie komplement. Z drugiej strony ciężko się spierać, że te przy Sienkiewicza/Ogrodowej/Miarki/Kraszewskiego, albo przy markecie na Górnej, albo między Koperem a Osuchem nadmiernie utrudniają życie kierowcom, bo raczej tak nie jest. Inną sprawą jest rondo Liburnia/Zamkowa/Frysztacka, na którym, szczególnie gdy ludzie jadą i wracają z pracy albo podczas rzadkich przejazdów czeskich w większości pociągów, dzieją się iście dantejskie sceny. Osobną sprawą pozostaje również kwestia przyswojenia sobie przez kierowców zasad i zwyczajów rządzących ruchem okrężnym, które – o ile poprawnie i czujnie stosowane – w oczywisty sposób upłynniają ruch i rozładowują ewentualne korki… ale tym razem nie o tym.
Wróćmy do najnowszego ronda i zmian, jakie jego 'tymczasowe’ wprowadzenie przyniosło. Zakładam, że jakaś część garstki potencjalnych czytelników lepiej i częściej ode mnie jeździ tamtędy. Wolę więc szybko zastrzec, że moje obserwacje oparte są na korzystaniu z tego 'skrzyżowania’ około piętnaście razy w tygodniu, podczas jazdy z Cieszyna do Ustronia i spadki, zasadniczo o stałych porach. Przed 'dobrą zmianą’ hulałem tamtędy być może rzadziej, ale za to jakoś we wszystkich kierunkach, akurat tak się zdarzyło. Jestem zatem przynajmniej częściowym beneficjentem modyfikacji, bo z Gułdów wyjeżdża się po prostu duuużo szybciej niż przedtem, gdy wydawało mi się, że tamtejsze korki rozładować może tylko odnowienie i otwarcie drogi między stawami do zakrętu Słowicza/Ustrońska. Gdy jednak z zamiarem skrętu w prawo tnę teraz Bielską, muszę zwolnić i ustąpić pierwszeństwa, a kiedyś niby nie musiałem, więc remis. Co z tymi, którzy jadą z Krasnej? Kierujący się do miasta muszą zwolnić, wcześniej nie musieli. Utrudniali im za to trochę skręcający w lewo na Ustroń, którzy sami musieli czekać, a teraz w założeniu nie muszą, czyli znów remis. Z tego, co widzę, to chyba jednak zwykle czekają – na tych, którzy jadą w lewo 'z dołu’ do Cieszyna…
Postanowiłem podejść do sprawy – na miarę skromnych możliwości – analitycznie. Wygląda na to, że zyskali jadący: U(stroń)–>K(rasna), U–>C(ieszyn), K–>U i marginalna grupa wyjeżdżających ze stacji paliw i po przeglądach. Trudniej mają ci: C –> K, K –> C i C –> U. Co z tego wynika? Znowuż prawie remis! Jak to mówią: każdy kij ma dwa końce – z wyjątkiem procy. Mawiają też: lepsze jest wrogiem dobrego. A ktoś jeszcze, że postęp jest niemożliwy bez zmiany. Zapewne, każdy miałby swoje mocne argumenty, ja mam tylko jedną wątpliwość, co mają w kwestii zapadających w sprawie tego miejsca decyzji do powiedzenia cieszyniacy? Nie wiem, a fajnie by się dowiedzieć, co nie? Szerokości!
DobrEgo
fot. mzd Cieszyn
ⓒ2017 vifi.pl / Projekt i wykonanie: Marcin Bujok