Na trenerską ławkę cieszynian powrócił po banicji trener Bakun i Piast zaczął nieźle, choć Wisła też potrafiła przyśpieszyć. Aktywny był Ogrodnik i to on wypracował sytuację Szyprowi, który w dobrym stylu minął bramkarza, ale z niewiadomych przyczyn dał się zablokować, zanim udało mu się skierować piłkę do siatki. Miejscowi poszli za ciosem, Rucki główkował w słupek, pożyteczni byli Kubicius, Brachaczek i Janoszek. Nagle na placu zrobił się chaos, na murawie leżał Kukuczka, sędzia nie przerwał gry, Hanusiak znalazł Staronia, a ten nie dał szans Ferfeckiemu. 0:1! Nie tego oczekiwali nielicznie zgromadzeni kibice i „czerwono-żółto-niebiescy” musieli dać z siebie więcej – do roboty wzięli się Kukuczka (przypłacił zaangażowanie kontuzją), Skácelík i Rybka, ale akcje gubiły tempo, centrom brakowało dokładności, a strzały blokowali strumienianie. Na przerwę gospodarze schodzili ze spuszczonymi głowami, potrzebna była poprawa jakości i zastrzyk motywacji, jakaś „dobra zmiana”…
Druga połowa zaczęła się dla Piasta obiecująco – obrońca gości nie wytrzymał presji i zagrał piłkę ręką we własnym polu karnym, zobaczył czerwień i sprokurował karnego. Janoszek posłał petardę w kierunku bramki, futbolówka odbiła się od poprzeczki i wróciła w pole, a strzelec sam umieścił ją w siatce. Niestety, sędzia odgwizdał spalonego i wynik wciąż się nie zmieniał. Wyrównanie wisiało jednak w powietrzu i w końcu zagranie z lewej Śleziaka zamienił mocnym strzałem na bramkę Rucki. Wiślakom nigdzie się nie śpieszyło, a przewaga zawodnika nie przekładała się na gole, choć kapitan Szyper próbował kierować grą i Piast powoli zaczynał dominować. Wtedy szarżę Kulczyckiego przerwał Ustaszewski, zobaczył drugą żółtą kartkę i miejscowi grali już jedenastu na dziewięciu! Kibice wstrzymali oddechy, było coraz bliżej, Janoszek trafił w słupek, ale czas mijał, a bramki wciąż nie padały – aż w końcu Szyper zacentrował, piłka w zamieszaniu znów odbiła się od słupka, a Janoszek zachował zimną krew i skierował ją do siatki. Udało się!
W końcówce goście nie wytrzymali presji i pękli – kolejna akcja przyniosła trzeciego gola, którego na swoje konto zapisał Brachaczek, a Wisłę tuż przed ostatnim gwizdkiem dobił wprowadzony chwilę przedtem Jarosiński. Wynik w końcu prezentował się zacnie, a humory wróciły, zarówno piłkarzom, jak i działaczom i sympatykom. Oby był to dobry prognostyk przed następną kolejką – w najbliższą niedzielę Piast wybiera się do Pogwizdowa, który niby w tabeli ma tyle samo oczek, ale stracił dotychczas tylko cztery gole. Szykuje się ostra walka o punkty, na pewno przyda się kibicowskie wsparcie za miedzą, trzymamy kciuki!
Red.
ⓒ2017 vifi.pl / Projekt i wykonanie: Marcin Bujok