Dębowiec, czyli bez niespodzianek

Słoneczne sobotnie popołudnie 14 października piłkarze i garstka sympatyków Piasta Cieszyn spędzili na obiekcie dębowieckiego Strażaka. Gmina Dębowiec szumnie wita wjeżdżających z Cieszyna zaraz za wiaduktem w Gumnach, ale już w Kostkowicach funduje im remont drogi i kilkukilometrowy objazd. W samym Dębowcu też sporo inwestycji, które wymagają dalszych prac – co można w pewnym sensie odnieść także do miejscowej drużyny, która w tym sezonie w A-klasie wygrała tylko z Ochabami, zmieniła trenera, ale ostatnio skorzystała na walkowerach i przywiozła punkty ze Skoczowa…

Cieszyniacy byli faworytem i wyglądali na takich, którzy to wiedzą, ale już na samym początku mieli szczęście, gdy piłka odbiła się od słupka bramki Ferfeckiego. Potrafili odpowiedzieć, udało się kilka składnych akcji, miejscowych ratowała poprzeczka, ale goli wciąż nie było. Co więcej, groźni potrafili być Strażacy, którzy jednak albo pudłowali z bliska (Orawski po bardzo nierozważnej stracie), albo z wolnych. „Zawieś to, Waldo!” – prosili kibice gospodarzy kapitana Bulandrę, który jednak posłał futbolówkę wyżej, niż „pon Bóczek ma okienko”. Słoneczko przygrzewało, ale tempo było niemrawe, a sędzia gwizdał coraz częściej. Wyróżniał się przebojowy Gabryś, który szarpał na skrzydle, choć i jemu brakowało skuteczności. Do przerwy zasłużone i nieciekawe 0:0.

Narzekający na brak emocji widzowie podnieśli się z miejsc niedługo po wznowieniu gry. Z pozoru zwykłą twardą walkę w szesnastce Piasta przerwał gwizdek arbitra i jego wskazanie na wapno. Ferfecki, chcąc nie chcąc, dostał szansę na zrobienie sobie wyjątkowego urodzinowego prezentu i w świetnym stylu z niej skorzystał, broniąc strzał Bulandry i szybką dobitkę. Brawo, Damian, sto lat! Niestety, cieszyniakom nie bardzo dodało to skrzydeł, a taktyka obrana przez gospodarzy – polegająca na wymuszaniu reakcji sędziego przy każdym kontakcie z rywalem – również nie sprzyjała płynności gry. Trener Bakun wprowadził rezerwowych, starał się Janoszek, szanse mieli Rucki i Kulczycki, ale dopiero kapitan Szyper był w stanie odwrócić losy meczu, kiedy przedarł się w pole karne i po profesorsku wykorzystał przypadkowe przekroczenie przepisów przez obrońcę. Do karnego podszedł Janoszek, ale Szewczyk skorzystał z zacnych gabarytów i odbił jego strzał, jednak na swoje nieszczęście nie był w stanie opanować piłki, którą wpakował do siatki czujny strzelec. Strażacy już nie potrafili się pozbierać, Piast przycisnął, a Szewczyk zobaczył jeszcze żółtko za wulgarne odzywki, co dało gościom rzadką okazję w postaci wolnego pośredniego z murem na linii bramkowej. Szyper nie wykorzystał szansy, ale w samej końcówce zdołał jeszcze wpisać się na listę strzelców, pewnie trafiając z karnego po faulu na Kramarczyku. Piast mógł spokojnie, choć objazdami, wracać do domu i cieszyć się z zawsze cennych trzech wyjazdowych punktów.

Nad słonecznym zwycięstwem cały czas jednak panuje cień związany z decyzjami działaczy związkowych, które kosztowały drużynę 6 dużo ważniejszych punktów. Kibice wciąż mają prawo domagać się informacji o przebiegu sprawy, która nie może przecież zostać zamieciona pod dywan. Zgodnie z treścią pisma z Wydziału Gier i Dyscypliny datowanego na 13.10 protest cieszyniaków zostanie rozpatrzony na posiedzeniu, a owo odbędzie się w Skoczowie w piątek. Ten „mecz” Piast też musi wygrać, podobnie zresztą jak spotkanie na Łyska z Ochabami, które zaplanowano na najbliższą sobotę na 15. Zapraszamy!

red.

Fot. T.S.1909 Piast Cieszyn

Exit mobile version