Pogoda dopisała, jesienne słonko nie było jednak w stanie przyciągnąć na boisko pod Chełmem wielu kibiców. Ci, którzy przyszli, nie mogli być zachwyceni – obie strony zaczęły dość niemrawo i zachowawczo. Cieszyniacy próbowali konstruować składne akcje, często przy piłce był wysunięty Szyper, ale brakowało przede wszystkim dokładności, zarówno przy szybkiej klepce, jak i przy dalekich podaniach z pominięciem drugiej linii. Gospodarze całkiem nieźle radzili sobie z kryciem, a z czasem ich akcje stały się coraz groźniejsze. Aktywni byli Gogółka, Sikora i Mateusz Cieślar, a najwięcej szumu z przodu robił niewysoki, ale waleczny Krystian Czudek. Pierwsze poważne ostrzeżenie przyszło po kwadransie, kiedy to Ferfecki najpierw nie najpewniej sparował strzał z dystansu, aby zaraz później w magiczny sposób poradzić sobie z pierwszą dobitką, a potem z ulgą obserwować, jak kolejna o włos mija jego bramkę. Chwilę później Sportkontakt znów był blisko, ale Czudek kiepsko lobował i spudłował. Piast starał się przerywać akcje rywali lub łapać ich napastników na spalonych, ale w ofensywie nie umiał za bardzo uporządkować gry i niewiele z tego wynikało – wydawało się, że do przerwy kibice nie zobaczą już bramek, gdy nagle zamieszanie po lewej stronie czujnie wykorzystał Szyper i dokładną centrą obsłużył Janoszka, a ten w tłoku kunsztownie przyjął piłkę, stylowo obrócił się z nią i płaskim strzałem nie dał szans Dudzie. 0:1! Miejscowi kręcili z niedowierzaniem głowami, ale gol do szatni nie załamał ich i na drugą połowę wyszli zmotywowani i pełni wiary w wyrównanie…
…na które nie musieli zbyt długo czekać. Ferfecki miał pełne ręce roboty: wyłapał dwa wolne, zatrzymał szarże Nikiela i Jopka, ale w końcu skapitulował, kiedy przebój Czudka celnym trafieniem zmienił na gola Mateusz Cieślar. Gospodarze złapali wiatr w żagle i nie zamierzali zadowalać się remisem – raz po raz na cieszyńskim polu karnym robiło się gorąco, ale dzięki dobrym interwencjom Ferfeckiego i nieskuteczności goleszowian wynik nie uległ zmianie aż do 75 minuty, kiedy to niespodziewanie Piast wyprowadził szybką kontrę, Brachaczek błyskotliwie zagrał do Janoszka, który w pełnym biegu po raz drugi posłał piłkę do siatki Sportkontaktu i znów dał swoim prowadzenie! Goście złapali drugi oddech, pomocni byli rezerwowi Ogrodnik i Jarosiński, ale to walczący ambitnie miejscowi przycisnęli i byli groźniejsi, lecz albo przegrywali starcia z defensorami Piasta i Ferfeckim, albo – kiedy już udało im się strzelić celnie – ich radość gasił sędzia odgwizdując offsajdy. Cieszyniacy do końca mądrze bronili się i przetrzymywali piłkę, przydał się świeży Dąbrowiecki, a kolejne ataki goleszowian nie dały rezultatu pomimo kilku doliczonych przez arbitra minut. Trzy cenne wyjazdowe punkty wpadły do piastowskiego saka i bardzo przydadzą się w dalszym ciągu rundy i sezonu.
Nie warto jednak popadać w hurraoptymizm, bo wynik był dużo lepszy niż gra, która chwilami Piastowi po prostu nie szła, a niezłe momenty dojrzalszego futbolu przeplatane były seriami nieprzemyślanych zagrań i niedokładnych podań. Lider z Zabłocia, niespodziewanie pokonany w niedzielę przez Wisłę Strumień, przyjedzie na Łyska rozegrać zaległy mecz już w najbliższą środę i bez wątpienia jeszcze wyżej zawiesi poprzeczkę. Wszyscy, którzy dobrze życzą cieszyniakom, liczą na walkę, determinację, zaangażowanie i skuteczność, bo bez tego o kolejne zwycięstwo łatwo nie będzie… Do zobaczenia w środę o 16:15!
fotorelacja : ZOBACZ