Trwają przygotowania do ślubu. Mark (Marcin Kaleta) i Jo (Patrycja Sikora) za niespełna dwie godziny mają stanąć na ślubnym kobiercu. Wszystko zostało starannie przygotowane, zjeżdżają się goście, ale tylko jednego brak. Niestety, zaginęła gospodyni domu, matka pana młodego – Betty (Anna Paprzyca). Syn i mąż Donald (Dariusz Waraksa) przeszukują okolicę. W końcu pan młody trafia na strych, gdzie nie wierząc własnym oczom, zastaje swoją matkę zajmującą się sprzątaniem różnych szpargałów. Rodzina podejrzewa załamanie nerwowe Betty. Okazuje się, że główna bohaterka postanawia właśnie dziś podsumować swoje życie i przypomnieć sobie dawny namiętny romans z sąsiadem Crazem (Tomasz Kłaptocz). Tego dnia na strychu, a nie w kościele będą miały miejsce najważniejsze zdarzenia dla tej rodziny. Jednak czy do ślubu dojdzie i jak zakończy się ta historia?
Anna Paprzyca wcielająca się w Betty wypadła naturalnie, a to było jednym z głównych celów pracy nad tą rolą. „Przede wszystkim główna bohaterka musi zaiskrzyć osobowością, przekonać nas do siebie swoim ciepłem i bezpretensjonalnością, a przy tym powinna być szalona i głęboka, ukryta w pięknie kobiecej natury” – wymieniał przed premierą reżyser i należy przyznać, że z całą pewnością to się udało. Drugą bardzo dobrą rolą tego przedstawienia jest Mark Marcina Kalety. Aktor zagrał przekonująco nieco rozpieszczonego i egoistycznego jedynaka, który doznaje szoku, gdy jego matka ujawnia swoje drugie nieokiełznane oblicze. Wydawałoby się, że tego dnia ślub będzie najważniejszym zdarzeniem dla Marka, ale to właśnie sytuacje i rozmowy, jakie mają miejsce na strychu, będą miały największy wpływ na jego dalsze życie.
Scenografia „Namiętnej kobiety” jest raczej minimalistyczna. Adam Sroka, który odpowiadał również za oprawę scenograficzną, postawił na proste, umowne, ale zarazem pomysłowe rozwiązania. Na scenie został urządzony strych pełen różnych szpargałów: starych krzeseł, kufrów, puszek z farbą, winylowych płyt czy nieużywanych zabawek oraz instrumentów. Co ciekawe, aktorzy pojawiają się w przestrzeni gry, wychodząc spod sceny przez wydrążony w podłodze otwór. Podobne wejście uwieńczone schodami w wielu domach prowadzi na strych. Na uwagę zasługują także dalsze sceny przedstawienia, w których sfrustrowana Betty grozi, że skoczy z dachu. Aktorzy grają wówczas na wysokości, spacerując lub zawisając na ustawionym na scenie rusztowaniu.
Kay Mellor napisała sztukę pełną prawd życiowych i humoru. „Namiętna kobieta” opowiada nie tylko o sfrustrowanej gospodyni domowej, ale i niesie bardziej uniwersalny przekaz: należy korzystać z życia póki się da i przy codziennym troszczeniu się o najbliższych nie zapominać także o swoich potrzebach. A to akurat rada nie tylko dla kobiet, ale i dla mężczyzn.
Małgorzata Bryl-Sikorska / Blog „Teatr to my”
fot. Karina Dziadek
„Namiętna kobieta”, Kay Mellor, reż. Adam Sroka, premiera: 23 czerwca 2018, Scena Polska Teatru Cieszyńskiego.