Wszystkie krzesła w Kornelu były zajęte, przejściowe kłopoty z nowym sprzętem szybko przezwyciężono i zapanowała poezja. Ze swadą prowadzący spotkanie Jerzy Kronhold dzięki swojej zażyłości z gościem z łatwością wciągnął go w zajmującą rozmowę, w której przewijali się i Szymborska, i Różewicz, i Demarczyk, i Herbert i gospodarz, pan Kornel. Nie zabrakło wspomnień gorzkich – jak zły rok 1968 – i najszczerszych, jak te o matce i ojcu poety. Osobisty dobór wierszy przez autora i ich recytacja zabrały zebranych w niezwykłą i wzruszającą podróż, której długo nie zapomną.
Kiedy przyszła pora na pytania z publiki, atmosfera znów się rozluźniła. Zagadywali i starsi, i zupełnie młodzi, a twórca szczerze odpowiadał zarówno w kwestiach dotyczących warsztatu, jak i tych bardziej osobistych, o tym, co poecie w duszy gra. Nie zabrakło dobrej zabawy, jak choćby podczas sporu o wyższość poezji rymowanej (reprezentowanej przez Kronholda) nad wierszem białym, którym posługuje się Zagajewski. Kto dojrzał, mógł też spoglądnąć przez ramię studentki, która w czasie rozmowy poetów za pomocą kredki z pietyzmem przelewała ich wizerunki na papier – takie rzeczy tylko w Kornelu, prawda?
Dobrze, że takie miejsce jak 'Kornel i Przyjaciele’ z powodzeniem zaznacza się na mapie Cieszyna. Znakomicie, że odwiedzają nas dzięki temu goście tego formatu, co Adam Zagajewski. Kibicując szybkiej realizacji projektu galerii Stela, która szumnie szykuje się do przejęcia centrum miasta, należy życzyć sobie, żeby takich spotkań z takimi gośćmi zdarzało nam się nad Olzą jak najwięcej.
red.