Na wstępie Tomasz Stawiszyński zobrazował mechanizmy, które kierują formowaniem treści w przekazach mainstreamowych. Otóż wśród decydentów w korporacjach medialnych wciąż panuje przekonanie, że odbiorca jest kimś, kto jest w stanie przyswoić wyłącznie prostą treść stworzoną w oparciu o nieskomplikowany słownik, w której dominuje obraz i emocjonalność. W związku z tym trwa nieustający konflikt między osobami tworzącymi materiały, a osobami zarządzającymi korporacją, które nastawione są wyłącznie na łatwy zysk i maksymalizację oglądalności. Jednym z dowodów na to, że odbiorca wcale nie musi być karmiony tylko prostym, bezwartościowym przekazem jest kwartalnik Przekrój, który stoi zupełnie na drugim biegunie w stosunku do wszelkich założeń rynkowych. Zawiera on bowiem długie, skomplikowane teksty, przekazuje treści wymagające od czytelnika zaangażowania intelektualnego, a szata graficzna jest zupełnie niedostosowana do obowiązujących trendów – mimo to gazeta spotkała się z ogromnym zainteresowaniem i sprzedaje się świetnie.
Stawiszyński dodał również, że rynek medialny w Polsce obciążony jest silnie radykalizującym się konfliktem politycznym. Media publiczne traktowane są jako przestrzeń do skolonizowania. W tej chwili realizują wyłącznie rolę ideologiczną i propagandową.
Agata Szczęśniak przyznała, że obecnie wciąż panuje kryzys prasy drukowanej, choć sukces Przekroju czy wzrost sprzedaży Tygodnika Powszechnego są niewątpliwie dobrym znakiem. Radio przeżywa swoje odrodzenie, a telewizja, której wróżono upadek, nadal jest miejscem, gdzie można spotkać prawdziwe dziennikarstwo. Za przykład dała tu materiał Wojciecha Bojanowskiego, który zajął się sprawą zamęczonego na komisariacie policji Igora Stachowiaka. Dziennikarz w dążeniu do prawdy sięgnął głęboko, odważnie, nie bał się patrzeć władzy na ręce, słowem: pokazał, na czym polega etos dziennikarski.
„Dziennikarz jako osoba będąca w służbie prawdzie, zainteresowana tym, żeby dawać adekwatny obraz rzeczywistości, żeby z całego gąszczu informacji, które do nas docierają, wyławiać pewną spójną strukturę, układać te elementy w taki sposób, w jaki one rzeczywiście są ułożone gdzieś w strukturze świata. Ten etos na pewien czas wygasł, co było związane z kryzysem medialnym, który miał miejsce 10 lat temu.” – mówił Stawiszyński. Zaczęły wówczas spadać nakłady prasy drukowanej, reklamodawcy rezygnowali, zwalniano doświadczonych redaktorów, a możliwości finansowe redakcji znacznie się zmniejszyły. Jednak redaktor podkreślił, że teraz zaczynają się pojawiać inicjatywy, które wracają do klasycznego rozumienia roli dziennikarza, jego służby społecznej i wreszcie zaczyna powstawać przestrzeń dla przekazów wymagających i jakościowych.
Stawiszyński dodał również, że rozwój internetu i cyfryzacji – mimo że niesie za sobą szereg ogromnych możliwości, wytworzył również całą masę problemów. Przede wszystkim chodzi o całkowity brak hierarchizacji informacji. Czytelnik, który nie ma odpowiednich kompetencji poznawczych, nie jest w stanie odróżnić prawdy od fałszu czy manipulacji. Zdolność do wytwarzania symulacji w obszarze internetowym jest niezwykle zaawansowana.
Agata Szczęśniak zaznaczyła istotną rolę, jaką odgrywają media lokalne, przywołując niedawne wybory w USA: „Po wyborze Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych pojawiło się mnóstwo tekstów, w których pisano, że gdyby słuchano dziennikarzy lokalnych, to można byłoby przewidzieć, jaki będzie wynik wyborów. Właśnie w lokalnej prasie dawano głos ludziom, którzy mówili o swoich frustracjach, o swojej złości, mówili rzeczy, które nie przebijały się do prasy ogólnoamerykańskiej. Być może w Polsce ci, którzy byli zaskoczeni zwycięstwem PiS-u, gdyby czytali, to co państwo piszą, byliby mniej zaskoczeni.” – mówił wicenaczelna oko.press. Dodatkowo warto pamiętać, że media mainstreamowe, które mają niezwykle szeroki zasięg, bardzo często korzystają z treści wyprodukowanych przez inne mniejsze media, w tym te lokalne.
Na koniec przedstawiciele mediów Śląska Cieszyńskiego podzielili się refleksjami i problemami związanymi ze swoją pracą. Mówiono o naciskach władz samorządowych i trudnościach płynących z faktu, że w małych środowiskach dziennikarz jest bardziej narażony na bezpośrednią krytykę czy pretensje. Poruszono również sprawę solidarności i współpracy między lokalnymi mediami, a kto chciał, mógł pochwalić się długoletnim warsztatem, sukcesami oraz własnymi przemyśleniami i inicjatywami. Zamieniono także parę słów w kwestii zamieszania w redakcji Głosu Ludu, a pod sam koniec wybrzmiał zarzut tabloidyzacji lokalnych wydawnictw, który jednak nie doczekał się komentarza ze strony obecnych.
Debacie z zainteresowaniem przysłuchiwało się całkiem sporo młodych ludzi, zaproszeni goście potrafili w ciekawy sposób przybliżyć cieszyniakom realia 'prawdziwego’ dziennikarstwa w stolicy, ale także ze zrozumieniem odnosili się do problemów, z którymi borykają się przedstawiciele tej profesji w skali lokalnej.
A.H.