Skoczowski stadion przy Sportowej bardzo rzadko bywał gościnny dla cieszyńskich piłkarzy. Jakoś przez ostatnie dekady tak się składało, że pod Kaplicówką chłopaki kopali piłkę lepiej i celniej niż nad Olzą. W sezonie 2017/18 pierwsza drużyna Beskidu gra w drugiej grupie 4 ligi, a w niedzielę 27 sierpnia Piastowi przyszło zmierzyć się z Beskidem II, z którym w A-klasowej tabeli po trzeciej kolejce sąsiadował. Czerwono-niebiesko-żółci zdążyli już zapomnieć, jak smakuje porażka, ale ten wyjazd wymagał specjalnej mobilizacji, a okoliczności nie sprzyjały – trener Bakun zgodnie z regulaminem nie mógł kierować drużyną z ławki, a nieobecny Tomasz Szyper musiał oddać opaskę kapitańską Jarosławowi Bujokowi. Nikt chyba nie przewidywał, że będzie łatwo…

… i nie było. Skoczowianie nie pękli na początku i los od razu się do nich uśmiechnął, kiedy w już w ósmej minucie Jan Gawlas czujnie przyłożył głowę do centry i pokonał Damiana Ferfeckiego. Kibicom gospodarzy od razu poprawiły się humory, a cichutko dopingowani przez nich piłkarze poczuli się pewniej i przejęli kontrolę nad wydarzeniami na boisku. Pressing Beskidu działał, defensorom Piasta zdarzały się wpadki i musiał ratować ich słupek, a kontry albo nie wychodziły, albo zdecydowanie przerywali je skoczowscy obrońcy, co dotkliwie odczuł Jakub Kukuczka. Starali się Brachaczek, Duraj i Janoszek i gdy wydawało się, że Piasta stać będzie na wyrównanie, do precyzyjnie zagranej długiej piłki ze środka pola doszedł Gawlas, zabrał się z nią i idealnie dośrodkował na siódmy metr, gdzie futbolówkę zgasił Jacek Kidoń, zwiódł obrońcę i nie dał szans Ferfeckiemu. Zadowoleni skoczowscy cofnęli się, ale mało która ofensywna akcja cieszyniaków rozwijała się wystarczająco składnie i do przerwy utrzymało się dwubramkowe prowadzenie gospodarzy.

Mocnym akcentem drugie 45 minut rozpoczął Skoczów – cieszyniaków uratowała poprzeczka. Chwilę później zmiennik Kramarczyk zobaczył żółtko tylko dlatego, że domagał się upomnienia dla faulującego go rywala. Nie wyglądało to dobrze dla gości, ale wtedy w końcu udało się im dobrze wykonać stały fragment gry: z prawej strony celnie i mocno dośrodkował Janoszek, piłkę w tempo przedłużył głową Bujok, a z bliska nie pomylił się Brachaczek! Piast złapał kontakt, ale wiatru w żagle złapać nie był w stanie – akcje Janoszka i Kukuczki paliły na panewce, a kontry Beskidu były bardzo groźne, aż w końcu kolejne nieporozumienie w obronie cieszyniaków skończyło się dla nich tragicznie, kiedy odbitą od słupka piłkę skierował z bliska do siatki dobrze ustawiony Kidoń. Mecz był rozstrzygnięty, widzowie obejrzeli jeszcze kilka dryblingów i rzutów wolnych, ale wynik nie zmienił się. Druga drużyna Beskidu Skoczów po honorowym i momentami zaciętym meczu zakończyła zwycięską serię Piasta, zasłużenie wygrywając na własnym terenie 3:1.

Porażka smuci i boli, bo derbowa. Ktoś powie: co to za derby, skoro główna trybuna na skoczowskim stadionie przypomina plac budowy, a bramkarze obu ekip spędzają dobre parę minut meczu na bieganiu po piłki przy autach bramkarskich? Otóż były to takie derby, na jakie obecnie cieszyńską drużynę stać, i właśnie w tym meczu chciałoby się oglądać Piasta walczącego ze wszystkich sił. Niestety, gra była tylko trochę lepsza od wyniku i nieliczni kibice gości wracali do domu zasmuceni i przybici – cieszyniacy byli słabsi i przegrali, ale być może odrobią lekcje i już w następnym meczu będą dokładniejsi, bardziej zdeterminowani i powalczą o punkty, bo te będą równie cenne, co ciężkie do zdobycia – 2 września na Łyska przyjadą solidne Kończyce Małe. Do zobaczenia na stadionie!

 Fot. A.H.

Na skróty

O nas

Twitter

ⓒ2017 vifi.pl / Projekt i wykonanie: Marcin Bujok