Relacja bez tytułu. Beskid Brenna-Piast Cieszyn 1:2

Piłkarze Piasta odwiedzili w niedzielę Brenną. Słoneczne przedpołudnie zaprosiło na trybuny sporo widzów, którzy w większości wiedzieli, w kim według tabeli upatrywać faworyta, ale po cichu liczyli na zwycięstwo miejscowych, bo nie od dzisiaj wiadomo, że pomimo sielskiej i rodzinnej atmosfery, nad Brennicą gra się ciężko i na łatwe punkty nie ma co liczyć.

Cieszyniacy wyszli na plac w składzie, który sugerował kłopoty kadrowe, ale szybko nacisnęli i stworzyli sobie parę okazji – nie umieli jednak ich wykorzystać. Gospodarze podjęli rękawicę i nie potrzebowali wiele czasu na udowodnienie, że tanio skóry nie sprzedadzą – prawym skrzydłem ruszył Wieczorek, którego zdołał zatrzymać Damian Ferfecki, ale nie mógł już poradzić sobie z dobitką Szymury i zrobiło się 1:0. Uskrzydleni brennianie poszli za ciosem i raz po raz zagrażali bramce Piasta – tam jednak klasą dla siebie był Ferfecki, który bronił jak w transie i wynik nie ulegał zmianie. Goście przejęli inicjatywę: może i mieli więcej z gry, może i co chwila straszyli z rzutów wolnych, ale ani Szyper, ani Janoszek, ani żaden z juniorów nie potrafili poważnie zagrozić bramce miejscowych i pierwsza połowa zakończyła się ich zasłużonym prowadzeniem.

Druga odsłona nie przyniosła rewolucji, choć kontuzja Szypra wymusiła rotację pozycji przyjezdnych i swoje szanse mieli Rucki, Bujok i Menka – wynik jednak nie zmieniał się, a gra stawała się coraz ostrzejsza. Beskid też miał swoje momenty, głównie za sprawą Piotra Ferfeckiego i Dawida Wieczorka – ale nie mógł nic zrobić, kiedy w 69 minucie bracia Tobiaszowie po profesorsku rozegrali piłkę na lewym skrzydle: Michał doskonale wyprowadził na pozycję Mikołaja, a ten strzałem w długi róg nie dał szans Michałowi Ferfeckiemu i zafundował gościom wyrównanie. 1:1! Młodzi cieszyniacy grali całkiem nieźle i potrafili zagrozić rywalom, ale sędziemu – do tej pory czujnie reagującemu na łamanie przepisów – zdarzyło się przymknąć oko na reklamowaną przez Piasta rękę (nie było) i faul na Tobiaszu (ewidentny). W tej sytuacji remis wydawał się satysfakcjonować kibiców z Brennej – na trybunach rozpoczęły się rozmowy o drodze przez Karkoszczonkę i lipcowym festiwalu folkowo-metalowym – czego jednak nie chcieli przyjąć do wiadomości podopieczni trenera Bakuna. W 89 minucie udało się: Rucki wyskoczył najwyżej do centry i dobrze uderzył głową, a do odbitej piłki dopadł Bujok i z powietrza huknął nie do obrony, dając cieszyniakom prowadzenie!

Na taki obrót spraw Beskid przygotowany nie był. Emocji, także tych złych, nie zabrakło do końca; drugie żółtko obejrzał Janoszek, ale wynik zmianie nie uległ i trzy punkty powędrowały nad Olzę, gdzie w walce o awans będą bardzo, bardzo potrzebne…

…no właśnie. Borykający się z plagą urazów Piast ma bardzo krótką ławkę i jeszcze w pierwszej połowie kontuzjowanego kapitana Szypra musiał zastąpić młody Janek Żeliński. Niestety, będąc zawodnikiem zarejestrowanym, ale nieuprawnionym do gry w A-klasie, na boisku pojawić się nie powinien. To niedopatrzenie, według jasnych przepisów związkowych, będzie kosztować cieszyńską drużynę słono – zdobyte sportowym wysiłkiem punkty zapewne zostaną Piastowi odebrane i walkowerem przyznane Beskidowi. Kibice z Cieszyna znają już ten smak i tym dotkliwiej odczują konsekwencje stolikowych decyzji – a kolejne stracone punkty wyraźnie oddalą drużynę od upragnionego awansu. Dlaczego?

Właśnie dlatego ta reporterska meczowa relacja jest spóźniona i nie ma tytułu. Ciężko obiektywnie relacjonować boiskowe zmagania, których finałowe rozstrzygnięcia nie zapadają na placu. Ciężko kibicować drużynie, której miejsce w tabeli nie do końca zależy od sprawiedliwej walki przez 90 minut, a przesądzają o nim proceduralne uchybienia i błędy. Aż chciałoby się pożałować młodych chłopaków, którzy w sportowej rywalizacji dali z siebie wiele – i wygrali – a potem wygranej zostali pozbawieni. Pozostaje mieć nadzieję, że to już naprawdę ostatnia pozaboiskowa wpadka, a kibice i gracze nie stracą wiary w drużynę, którą wciąż stać na zwycięstwa. Bo chyba stać, prawda?

W najbliższej kolejce na Łyska przyjedzie Skoczów. O randze tego meczu nie trzeba chyba wspominać. Tymczasem lider z Zabłocia upuczył trzy punkty w Kaczycach, a i pozostali rywale również dopisali sobie po trzy oczka. Rzut oka na tabelę mówi jedno – nie warto zmarnować wysiłku włożonego w dotychczasowe mecze, na przekór wszystkiemu trzeba walczyć i wygrywać. Do zobaczenia w sobotę o 16!

Red.

Fot. Piast Cieszyn

Exit mobile version