2 września, piąta kolejka A-klasy, Piast Cieszyn – LKS Kończyce Małe 2:2

Wrzesień już na starcie obdarował fanów piłki sporymi emocjami. Czesi postawili się w Pradze Niemcom, ale przegrali 1:2. Polacy postawili się w Kopenhadze Duńczykom, ale… W sobotnie popołudnie spragnieni kolejnych wrażeń lokalni kibice znad Olzy przybyli na aleję Łyska, żeby zobaczyć, jak Piast zaprezentuje się po przegranych derbach w starciu z Kończycami Małymi. Z ekipą gości nie ma żartów, szczególnie na wyjazdach, bo potrafili już w tej rundzie strzelić 5 goli w Brennej i wywieźć punkt ze Skoczowa – wyglądało na to, że swoją dobrą passę chętnie przedłużyliby w Cieszynie.

„SPOKOJNIE, MAMY PIŁĘ”
Obie drużyny zaczęły zachowawczo, żeby nie nadziać się na kontrę, ale to właśnie kończanie przycisnęli mocniej i szybko mogli cieszyć się z objęcia prowadzenia. Mocno i w tempo zagrana piłka z prawej strony musiała znaleźć adresata i z najbliższej odległości Damiana Ferfeckiego pokonał Piotr Szwajlik. Goście cofnęli się i próbowali zwolnić grę, a Piast ruszył do odrabiania strat. Widoczny był Tomasz Szyper, walczył Michał Kubicius, próbował Dawid Janoszek i to ten pierwszy wdarł się w pole karne rywala i padł w starciu, które sędzia bez wahania ocenił jako faul. Nie zwracając uwagi na protesty, Janoszek szybko ustawił piłkę na jedenastce i nie dał szans Bartłomiejowi Górczyńskiemu. 1:1!
„ILE RAZY TA PIŁKA JESZCZE PRZEJDZIE?”
Czerwono-niebiesko-żółci próbowali pójść za ciosem, jednak rywale ani myśleli ułatwiać im zadania. Przeciwnie, to akcje gości były groźniejsze i nawet gdy wydawało się, że Piast uzyskuje przewagę w środku pola, to szarże Szwajlika, Rafała Górczyńskiego, a przede wszystkim Andrzeja Papieroka raz po raz powodowały szybsze bicie serca cieszyńskiej publiki. Piłka szybko wędrowała to w jedną, to w drugą stronę, ale brakowało składnych akcji i celnych strzałów, mimo to coś się działo – o ile ktoś lubi faule, żółte kartki, kłótnie i spalone. Na trybunach pojawił się słynny cieszyński kibic, fryzjer Jasiu, ale nie wiadomo, czy dobrze się bawił…
„DAWAJ, DAWAJ!”
Wciąż ponoszący konsekwencje regulaminowej kary trener Bakun miał w przerwie okazję, aby zmotywować zespół. Efekty, owszem, były – Piast spróbował pressingu i bywał skuteczny w odbiorze, ale trudniej szło z konstruowaniem akcji. Zagrywał Janoszek, pokazywał się Martin Skácelík, próbowali wprowadzeni Kramarczyk i obiecujący nowy zakup – Antoni Ogrodnik z Drogomyśla, ale rywale nie pozostawali dłużni i Ferfecki nie mógł sobie pozwolić na drzemkę. Nie zawodził, a gdy zdarzyła mu się wpadka – miał szczęście, bo skiksował Górczyński i wynik wciąż był remisowy. Piast przyciskał. Coraz więcej akcji miało więcej niż kilka celnych podań, dobrze grali i swoje szanse mieli Szyper, Kubicius i Janoszek, Maciej Rucki strzelił nawet nieuznanego gola, ale przyczajeni kończanie ciągle byli groźni. Szarpali Papierok i Gill, strzelał rezerwowy Chmiel. W odpowiedzi składną akcję Jarosiński-Janoszek-debiutant Pytliński przerwało w szesnastce zagranie ręką, ale gwizdek sędziego milczał. Nie odezwał się również, kiedy w końcówce meczu rajd gości przerwał Ferfecki, który starł się z szarżującym Papierokiem, powalając go na murawę.
„SĘDZIA, WYGRAŁEŚ!”
Zdenerwowani goście skoncentrowali się na kłótni z arbitrem, a tymczasem parę chwil później Janoszek sprytnie wykonał rzut wolny, kunsztownym lobem znajdując wbiegającego Ruckiego, który pięknym strzałem wyprowadził miejscowych na prowadzenie. Czasu do końca meczu było bardzo niewiele i wydawało się, że trzy punkty są już w piastowskim saku, ale gości stać było na ostatni zryw – wrzuconą z wolnego na aferę futbolówkę sprytnie przedłużył Patryk Pala, a z bliska do siatki wpakował ją wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Dawid Sobik. Cieszyniacy oniemieli, ale spróbowali jeszcze odpowiedzieć, oblegli bramkę rywala, mieli dwa rogi i szanse Ruckiego i Jarosława Bujoka, ale losów meczu odwrócić nie zdołali i podział punktów stał się faktem…
„DOBRY MECZ”
Schodzący do szatni zawodnicy obu drużyn gratulowali sobie występu i wyniku, który najwyraźniej zadowolił i jednych, i drugich. Kibice mieli mieszane uczucia, bo z jednej strony padło parę goli, emocji nie zabrakło i 'momenty były’, ale jednak szansa, żeby kosztem wymagającego przeciwnika zdobyć pełną pulę również była i przeszła gospodarzom koło nosa. Dobrze, że następna okazja już za tydzień – w przyszłą niedzielę nad Olzę przyjeżdża Wisła ze Strumienia, która gra otwartą piłkę, strzelając i tracąc sporo goli. Trzymamy kciuki, oby powrót trenera na ławkę rezerwowych i obiecująca forma młodych graczy zaowocowały trzema punktami, już się stęskniliśmy!

Śródtytuły to dosłowne cytaty z boiska i trybun!

 

Red.
Fot. fb/T.S.1909 Piast Cieszyn

Na skróty

O nas

Twitter

ⓒ2017 vifi.pl / Projekt i wykonanie: Marcin Bujok