Już 2 marca na deskach Sceny Lalek „Bajka” Teatru Cieszyńskiego odbędzie się polskojęzyczna premiera spektaklu dla dzieci „O zbójniku Ondraszku” w reżyserii Tomáša Kočko. Reżyser opowiada o szczegółach najnowszej premiery „Bajki”.
Podania i legendy na temat zbójnika Ondraszka oraz morawskie pieśni ludowe od lat stanowią dla Pana źródło inspiracji, nie tylko w teatrze, ale i w muzyce. Jak zaczęła się ta pasja?
Zaczęło się to już tak dawno temu, że nie wiem, co było pierwsze. Pochodzę z Frydku-Mistku i od małego interesowałem się jego historią, a także legendami związanymi z tym miastem. Na godzinach historii w szkole podstawowej zacząłem pytać nauczycielkę, kto żył na tym naszym zamku. Nie pytałem o Most Karola czy praski uniwersytet, a właśnie interesowała mnie ta nasza lokalna historia. A kiedy człowiek zainteresuje się historią swojej małej ojczyzny, ziemi, na której się urodził, to wkrótce natrafi na te wszystkie wyraziste osobistości, które żyły tu przed nim. Tak poznałem opowieść o zbójniku Ondraszku. Zacząłem czytać dalsze podania, bajki, baśni czy powieści.
Później kolejny przełom miał miejsce dopiero na studiach, kiedy do moich rąk trafił zbiór baśni pod tytułem „Horní chlapci” autorstwa Ladislava Nezdařila. Publikacja napisana gwarą zbiera różne podania na temat beskidzkich zbójników, a także informacje o dawnych Beskidach. Książka zainspirowała mnie do dalszych poszukiwań, ale wtedy w latach 90. ubiegłego wieku nie było wiele dostępnych materiałów. Najwięcej publikacji znajdowało się po polskiej stronie w Cieszynie, a dostanie się do zbiorów archiwalnych było wtedy utrudnione. Ziemia została podzielona granicą na rzece Olzie, ale pod względem kulturowym to jeden teren o podobnej historii, z tymi samymi mitami, legendami, pieśniami i tradycjami. Dopiero po otwarciu granicy słowaccy i czescy historycy dostali się do materiałów po polskiej stronie. Równolegle stworzyłem projekty muzyczne zainspirowane Ondraszkiem, a następnie Bogdan Kokotek, szef Sceny Polskiej zaproponował mi stworzenie musicalu o tej tematyce. Premiera „Ondraszek. Pan Łysej Góry” na Scenie Polskiej miała miejsce w 2005 roku. Teraz wracam do tematu na Scenie Lalek „Bajka”…
Zbójnik Ondraszek według podań historyków istniał naprawdę. Jednak tylko w wersji mitu czy legendy, która przyjęła się na Śląsku Cieszyńskim, ta postać jest wyłącznie pozytywna i przypomina angielskiego Robin Hooda, który zabierał bogatym, a dawał biednym. W rzeczywistości Ondraszek wcale nie był taki szlachetny i niezwykle bohaterski…
Właśnie, ale jest pytanie, dlaczego do legendy trafił właśnie on? Zbójników było tu w paśmie całych Karpat naprawdę wielu. Jednak przyjął się Ondraszek. Co więcej, przejął w podaniach ludowych, pieśniach czy baśniach czyny i cechy innych zbójników. Ondraszek nie jest autorem wielu bohaterskich czy niezwykłych czynów, które są przypisywane tej postaci. Po prostu według tradycji ludowej Ondraszek jest tutejszym supermanem, bo wszędzie był, wszystko zrobił, dokonał niemożliwego.
Jak postanowiliście ze współautorką scenariusza Leną Pešák sportretować Ondraszka w przedstawieniu dla dzieci?
Zdecydowanie interesował nas mit Ondraszka, który w ciągu ostatnich 300 lat jest wciąż żywy na Śląsku Cieszyńskim, bo jest pozytywny. Znowu nawiążę w tym teatrze do legendy Ondraszka, ale od innej strony. Nie chciałbym widzom zdradzać za wiele przed premierą, więc powiem jedynie, że to będzie inny „Ondraszek” niż ten zrobiony przed laty na Scenie Polskiej. Ta postać będzie znów szlachetna, bohaterka, taka z którą się utożsamiamy i patrząc na niego z podziwem, mówimy: „Chciałbym być taki, jak on”. Nasze przedstawienie opowie też o zdradzie, miłości, poświęceniu, ale sposób snucia tej opowieści będzie inny. Jaki? Zapraszam do teatru (śmiech).
Zostawmy więc trochę magicznej niespodzianki małym i dużym widzom zbliżającej się premiery. Zapytam jeszcze, z jakich materiałów czy źródeł literackich korzystaliście przy pracy nad scenariuszem?
Mieliśmy przed sobą naprawdę wiele zgromadzonych materiałów, bo po spektaklu na Scenie Polskiej „Ondraszek. Pan Łysej Góry” robiliśmy razem z Renatą Putzlacher transgraniczny projekt mający na celu wyznaczyć zbójnickie ścieżki w Beskidach. Zależało nam na tym, by odnaleźć i oznakować wszystkie miejsca na Śląsku Cieszyńskim, z którymi związani są różni zbójnicy, a więc i bogaty materiał tradycyjnych legend. Na potrzeby tego projektu razem z Renatą staraliśmy się zebrać wszystkie dostępne w literaturze podania i wzmianki o Ondraszku. Dodatkowo w najnowszym przedstawieniu zdecydowałem się wprowadzić muzykę na żywo według własnej kompozycji. Lubię, gdy przedstawieniu towarzyszy muzyka akustyczna, nie przepadam za dźwiękami puszczanymi z odtwarzacza.
Jaka będzie warstwa scenograficzna i lalki, za które odpowiada Michal Hejmovský?
Michał jest mistrzem jeśli chodzi o budowanie spójnej, a zarazem prostej stylistyki scenograficznej. Jego rozwiązania scenograficzne zawsze korespondują z lalkami i tworzą harmonijną całość. Zdecydował się na zastosowanie lalek rzeźbionych w drewnie, które zostaną przygotowane specjalnie na tę premierę. Nawiązujemy tym samym do kolejnej tradycji Beskidów, a mianowicie do twórczości rzeźbiarstwa w drewnie. Tutejsze rzeźby są jasne, dość proste, surowo ociosane, pozbawione detali i takie też będą lalki w naszym przedstawieniu, czyli proste drewniane kukiełki. Dodatkowo obok lalek w przestrzeni scenicznej pojawią się także żywi aktorzy. Te dwa światy będą się wzajemnie uzupełniać.
Czy prosta drewniana kukiełka zdoła utrzymać zainteresowanie dzieci, które na co dzień bombardowane są różnymi rodzajami silniejszych bodźców z powszechnych komputerów, smartfonów czy tabletów?
Myślę, że tak. Sam mam małe dzieci i codziennie obserwuję, jak się bawią. Najbardziej lubią klocki lego, z których tworzą fantastyczne światy i postaci, a potem nimi animują, tak jak my w teatrze animujemy tymi kukiełkami. Zatem sądzę, że język i konwencja, jakie zastosujemy na scenie, będą bliskie dzieciom. Nie odejdziemy daleko od sposobów, w jakie najmłodsi potrafią bawić się godzinami. Oczywiście, do tych tabletów i gier komputerowych też ich ciągnie, również uwielbiają spędzać w ten sposób czas, jednak sądzę, że rodzice nie powinni zapominać o tej wspólnej zabawie lalkami, autkami czy klockami. To tak naprawdę codzienna zabawa w teatr.
Rozmawiała: Małgorzata Bryl-Sikorska / Blog „Teatr to my”