Nadolziański listopad okazał się bardzo łaskawy dla piłkarzy i fanów, którzy w sobotnie popołudnie wybrali się na zaległy mecz Olzy Pogwizdów z Piastem Cieszyn – na ostre promienie jesiennego słońca narzekać mógł z początku jedynie bramkarz gości, ale szybko poprawił mu się humor. Kapitan Szyper w swoim stylu dośrodkował z rogu, a znany z dobrego nosa w obu polach karnych Bujok z powietrza nie dał szans Machowi i zanim kibice wygodnie usiedli, gospodarze już przegrywali.
Z tym wygodnym siadaniem to nieprawda – pogwizdowski obiekt ma równie kiepską infrastrukturę, jak fatalną murawę. Przewrotnie jednak rzecz ujmując, pasują one przynajmniej do części lokalnej publiki, która nie dość, że ma ciężki dowcip, to potrafi kpić z własnych graczy na przekór ich prośbom o doping. Na tym tle zaskakiwać może wysoka lokata piłkarzy Olzy w tabeli, za których jednak przemawiają wyniki, na przykład remis wywieziony ze Skoczowa. W spotkaniu z Piastem miejscowi byli osłabieni, ale i tak nie zamierzali się poddawać. Najwięcej szumu na placu robił Przyszlakowski, który próbował wszystkiego – inicjował akcje, wychodził na pozycje, wykonywał wolne, kończył kontrataki, straszył Ferfeckiego uderzeniem bezpośrednio z rogu – na próżno, zawsze czegoś brakowało. Cieszyniacy byli dużo groźniejsi i Mach miał pełne ręce roboty, jeszcze przed przerwą zatrzymując rajdy i strzały Gabrysia i sytuacyjne uderzenia Bujoka. Moment rozluźnienia na chwilę przed gwizdkiem mógł jednak skończyć się wyrównaniem, któremu w samą porę zapobiegł czujny wślizg Brachaczka. Do przerwy, jak u Bahdaja, 0:1.
Po przerwie, głównie za sprawą coraz gorszego stanu boiska, gra nie bardzo chciała się kleić. Gabryś i Szyper potrafili wykiwać wszystkich defensorów gospodarzy, ale albo zawodziło ostatnie podanie, albo w ostatniej chwili ktoś wybijał piłkę z linii bramkowej. Robiło się coraz bardziej nerwowo, a rwane akcje przenosiły się to pod jedną, to pod drugą bramkę, nie wywołując jednak zbyt często szybszego bicia serca widowni. Pracowity Szyper na przekór warunkom cofał się po piłki i próbował kreować akcje, których nijak nie udawało się skutecznie finalizować, a z drugiej strony długie wrzutki Banota nie trafiały do coraz bardziej zmęczonego Przyszlakowskiego albo swoje robili Rucki z Ferfeckim. Rezerwowym obu stron również nie udało się zmienić obrazu meczu i goście dowieźli do końca skromne prowadzenie, które w tabeli daje im cenne trzy punkty i miejsce na podium.
Wszystkie spotkania pierwszej rundy A-klasy sezonu 2017/18 już z nami, na podsumowania i refleksje przyjdzie czas, jak tylko wyjaśni się do końca historia z walkowerami i regulaminami. Póki co, możemy jedynie szczerze podziękować za wysiłek włożony w grę, emocje i dobre wyniki – piłkarzom Piasta. To była interesująca runda, smak porażki na boisku cieszyńscy gracze i kibice czuli tylko raz, a wzruszeń, wyjątkowych goli i cennych zwycięstw nie zabrakło. Treningi, rzecz jasna, trwają nadal, a powrót do gry 'czerwono-niebiesko-żółci’ planują na koniec stycznia, kiedy to przy Frydeckiej za Olzą ruszy zimowa liga na sztucznym boisku. Jeszcze raz dziękujemy, tymczasem!
PS. Nie zawiedli również cieszyńscy juniorzy, którzy w niedzielę przywieźli cenne punkty z Dankowic, gdzie po golach Seweryna Gabzdyla i Mikołaja Gaffke wygrali z miejscowym Pasjonatem 2:0. Wynik mógł być wyższy, zdarzyły się niewykorzystane setki, a nawet karne, ale wyjazdowe zwycięstwo jak zawsze cieszy. Brawo, młodzi!
fot. Michał Fielek