20 października w Świetlicy Krytyki Politycznej w Cieszynie odbyło się otwarte spotkanie okręgu Podbeskidzie partii Razem, w którym oprócz działaczy lokalnych udział wzięli przedstawiciele zarządu krajowego partii: Justyna Samolińska, Mateusz Trzeciak oraz Adrian Zandberg. Licznie zgromadzeni uczestnicy wydarzenia ochoczo zadawali pytania dotyczące programu, planów oraz postulatów Razem. Poruszane kwestie i krótkie dyskusje pozwoliły stwierdzić, że na spotkanie przybyli zarówno sympatycy partii jak i osoby nastawione do niej sceptycznie.
Już na samym początku padło pytanie dotyczące tego, dlaczego Razem jest „osobno” i nie dołącza do istniejącego od lat na polskiej arenie politycznej środowiska lewicowego. „Kiedy formował się Komitet Obrony Demokracji, kiedy był on najsilniejszy, wtedy nasza Rada Krajowa podjęła tak zwaną uchwałę o „trzeciej możliwości”, czyli o realizacji tego, po co Razem zostało powołane – do stworzenia wreszcie w Polsce obozu lewicowego, który nie wpisywałby się w zero-jedynkowy podział obozu pisowskiego i obozu anty-pisowskiego, a jednocześnie by była to partia, która nie będzie tak jak SLD obciążona historią PRL-u i późniejszych zachowań posłanek i posłów tej partii, które z naszego punktu widzenia bardzo ciężko byłoby określić jako lewicowe.” – wyjaśnił Mateusz Trzeciak. Dodał on także, że koncepcja stworzenia wielkiej koalicji w celu odsunięcia od władzy Prawa i Sprawiedliwości jest absolutnie złym pomysłem, bowiem stanowiłby on powtórzenie sytuacji, która miała miejsce na Węgrzech, gdzie doszło do połączenia wszystkich ugrupowań przeciwko Orbanowi, koalicja ta jednak szybko padła, a Orban – przy poparciu skrajnych radykałów – stworzył jeszcze silniejszy rząd.
Adrian Zandberg podkreślił, że zjednoczenie wszystkich różniących się od siebie sił, również tych skompromitowanych, aby stworzyć jedną listę będącą alternatywą dla PiS-u, byłoby wyłącznie prezentem dla Jarosława Kaczyńskiego. On bowiem ma metodę straszenia ludzi wizją, w której wraca dawna rzeczywistość. Nikt wtedy nie uwierzy, że sklejona na siłę koalicja pełna nazwisk o wątpliwej reputacji ma czyste intencje. Dodatkowo, jak słusznie zaznaczyła Justyna Samolińska, duża część społeczeństwa została obdarowana przez PiS, ich sytuacja finansowa znacznie się poprawiła, zatem kwestie praworządności i zmian w sądownictwie są w ich życiu sprawą prawie nieistotną. Żadna sztucznie wytworzona solidarność opozycji nie zmieni sposobu myślenia ludzi, którym wreszcie poprawił się komfort życia. „Czujemy, że naszą odpowiedzialnością jest to, żeby dać ludziom alternatywę, dać im wybór, także dlatego, że jesteśmy pewni jednej rzeczy – wyborców nie da się w mechaniczny sposób łączyć jak plastelinę.” – tłumaczył Zandberg.
Podczas spotkania z publiczności padł głos dotyczący pracy, jako jedynego źródła bogactwa kraju i człowieka. Pojawiła się również krytyka tzw. rządów janosikowych. W odpowiedzi Zandberg zaznaczył od razu istotny fakt dotyczący panującego w Polsce powszechnego przekonania, że jedyną szczytną formą pracy jest posiadanie kapitału i zorganizowanie za jego pomocą pracy innym, co pozwoli na prywatne wzbogacenie się. Lekceważy się wiele niepłatnych form pracy, dzięki którym społeczeństwo w ogóle może funkcjonować. Mowa na przykład o wychowywaniu dzieci czy opiece nad chorymi lub starszymi członkami rodziny. „Nie patrzymy na potężną ilość pracy tych, którzy znajdują się gdzieś na dole. Z tego gniewu i poczucia niesprawiedliwości potem wybijają takie sytuacje jak PiS[…]. Jeśli chcemy, żeby w Polsce było trwałe demokratyczne społeczeństwo, to ono musi się opierać na przekonaniu, że dzielimy się tym, co wypracowujemy. Każdy z uprzywilejowanych powinien umieć cofnąć się o krok i pomyśleć – to co mam, nie jest tylko dlatego, że ja to wydrapałem rękami ze ściany, tylko dlatego, że funkcjonuję w społeczeństwie, które mi umożliwiło ten sukces, więc muszę się nim podzielić.” – mówił polityk. Bez bezpłatnej edukacji, publicznej służby zdrowia, państwa prawa, instytucji publicznych czyli wszystkiego, co jest utrzymywane z podatków, żadne wzbogacenie się nie byłoby możliwe.
Jedna z osób wyraziła obawę, że Razem jest niewystarczająco rozpoznawalną i widoczną w mediach partią, co może przeszkodzić w uzyskaniu konkretnego poparcia elektoratu. Justyna Samolińska zapewniła jednak, że rozpoznawalność partii znacząco wzrasta, a fakt, że społeczeństwo polskie jest o wiele mniej konserwatywne niż polski parlament, świadczy o tym, że jest zapotrzebowanie na prawdziwą partię lewicową. „Naszą drogą do tego, żeby cieszyć się coraz większym poparciem, jest mądre krytykowanie PiS-u, krytykowanie tego, co PiS realnie robi źle i robi to przeciw społeczeństwu, dla własnych korzyści. Krytykowanie tego, w jaki sposób PiS rządzi państwem, zawłaszczając jego struktury oraz podnoszenie kwestii wolnościowych, kwestii związanych z emancypacją i kobietami[…]. To są sprawy, o których trzeba mówić. Jesteśmy przekonani, że będziemy w następnym parlamencie, nie da się inaczej.” – zaznaczyła Samolińska.
Podczas rozmowy sprawa niejednoczenia się partii Razem z pozostałymi ugrupowaniami na polskiej scenie politycznej powracała jak bumerang, niektórzy słuchacze nie byli w stanie wyjść poza pewne utarte schematy myślenia i zrozumieć, że świeża, młoda i samodzielna alternatywa, może być jedyną słuszną drogą do osłabienia skrajnej prawicy. Wielu uczestników jednoznacznie stwierdziło, że w Polsce rozwija się faszyzm, zatem w obliczu takiego zagrożenia wszyscy muszą się natychmiast jednoczyć, bez względu na przeszłość i dzielące ich różnice.
„Jestem mocno septyczny wobec używania słów faszyzm i totalitaryzm w chwili, kiedy mamy do czynienia z zamordyzmem i autorytarnymi skłonnościami[…]. Dziś w Polsce nie mamy u władzy partii totalitarnej. Partia totalitarna to taka partia, która nie jest zainteresowana tym, żeby ludzie podporządkowywali się jej woli w działaniu, ale chce ich zmusić do tego, aby myśleli tak, jak ona tego chce. Realnym zagrożeniem są zamordystyczne i autorytarne ciągoty partii rządzącej, czyli te, które chcą nakłonić ludzi do pewnych zachowań i działań. Ale nie mamy dziś do czynienia z sytuacją, w której partia rządząca zakazuje takich spotkań jak dziś, a tych którzy myślą inaczej, wysyła do obozów reedukacyjnych[…]. Naszą odpowiedzialnością jest to, żeby konsekwentnie pchać lewicową agendę i mówić o alternatywnym społeczeństwie – sprawiedliwym i demokratycznym zarazem, bo jeśli tej oferty nie będzie, to wypchniemy większość w ręce autorytaryzmu.” – wyjaśnia Zandberg.
Zapytano również o stosunek Razem do Unii Europejskiej. Przedstawiciele partii zapewnili, że są ugrupowaniem jak najbardziej prounijnym, jednak nie naiwnie euroentuzjastycznym. Jak tłumaczył Zandberg, Polska i inne kraje pół-peryferyjne potrzebują pogłębienia integracji. Dzisiejsza strefa euro pozbawiona jest wspólnej polityki fiskalnej, bankowej oraz inwestycyjnej, w związku z czym rachunek wspólnego obszaru walutowego płacą regiony najbiedniejsze. Wspólna waluta powinna być obudowana dużym publicznym programem inwestycyjnym, w przeciwnym razie państwa uboższe będą stale zadłużone. Jednolita waluta nie może produkować nierówności.
Razem jest zwolennikiem wspólnej europejskiej polityki socjalnej, dużego programu przybudowy energetycznej finansowanego na poziomie unijnym i realizowanego poprzez inwestycje publiczne oraz ujednolicenia standardów pracy. Partia Razem chciałaby także, aby parlament europejski dostał do ręki realną władzę, żeby Komisja Europejska stała się reprezentacją polityczną Europejek i Europejczyków, bo na razie większość decyzji jest podejmowana jedynie w procesie międzyrządowym, co w oczywisty sposób na dalszy plan spycha realne potrzeby obywateli.
Wszystkich zainteresowanych partią, która pokazuje, że inna polityka jest możliwa, zachęcamy do odwiedzenia strony internetowej Razem Podbeskidzie.
Aleksandra Hańderek