Z nietypową interwencją mieli do czynienia wiślańscy policjanci. Mundurowi zostali wezwani w rejon potoku Łabajowie, gdzie jedna z mieszkanek w nocy usłyszała rozpaczliwe odgłosy zwierzęcia. Okazało się, że to mały borsuk, który najprawdopodobniej stracił matkę. Dzięki szybkiej i sprawnej pomocy policjantów i strażaków z OSP w Wiśle przestraszone zwierzę trafiło pod specjalistyczną opiekę – informuje cieszyńska Policja.
Policjanci podczas codziennej służby dbają o bezpieczeństwo mieszkańców, strzegą porządku i przestrzegania prawa, a gdy trzeba, niosą pomoc tym, którzy jej potrzebują. Czasami zdarza się tak, że interweniują nie tylko w „ludzkiej sprawie”. Gdy trzeba, pomagają każdemu żywemu stworzeniu.
Dyżurny z Komisariatu Policji w Wiśle odebrał w nocy zgłoszenie od mieszkanki dzielnicy Łabajów, która była zaniepokojona odgłosami dobiegającymi z rejonu potoku. Kobieta przekazała, że były to odgłosy podobne do rozpaczliwego płaczu dziecka. Po sprawdzeniu okazało się jednak, że był to mały borsuk.
Dyżurny skierował na miejsce policjantów, którzy potwierdzili informacje ze zgłoszenia. Wezwani do pomocy funkcjonariusze z OSP, szybko złapali zwierzę i przekazali pod opiekę mundurowych. Następnie dyżurny skontaktował się Ośrodkiem Rehabilitacji „Mysikrólik” z Bielska-Białej, którego właściciel przekazał jak pomóc zwierzęciu, aby nie narażać go na dodatkowy stres do czasu jego przyjazdu. Policjanci umieścili borsuka w skrzynce i przykryli kocem, zapewniając mu dostęp świeżego powietrza. Właściciel ośrodka przekazał, że matka małego borsuka najprawdopodobniej nie żyje i dlatego było słychać jego skomlenie. To zdarzenie pokazuje, jak ważne jest, byśmy nie pozostawali obojętni na los dzikich zwierząt. Wszystko dobrze się skończyło dzięki szybkiej reakcji zgłaszającej i sprawnej interwencji mundurowych. Mały borsuk jeszcze tej samej nocy trafił pod opiekę specjalistów.
fot. udostępnione przez ośrodek „Mysikrólik”
źródło: mat. pras. KPP w Cieszynie